Styl mnie nie interesuje- liczą się trzy punkty- mówi przed meczem z Irlandią Kamil Glik. Odzwierciedlenie jego tezy, zauważyli dzisiaj kibice w Łące, którzy mimo złej gry swojego zespołu, ostatecznie cieszyli się ze zwycięstwa.
Powiedzieć, że mecz w Łące nie poniósł, to tak jakby nic nie powiedzieć. Inauguracja wiosny na własnym stadionie nie wyszła podopiecznym trenera Loski. Wróć… tak można by było napisać, gdyby nie gol Rafała Nowaka z doliczonego czasu gry, bo przecież zwycięzców się nie sądzi. Tak więc po nieatrakcyjnym dla kibiców spotkaniu przy Turystycznej, „zieloni” zapewniają sobie trzy punkty i wygrywają drugi mecz wiosny. Jeśli jutro Znicz Jankowice nie zdobędzie trzech punktów w meczu ze Spartą Katowice, piłkarze z Łąki po wszystkich meczach tej serii gier, zajmować będą 4 miejsce w tabeli, a nawet jak Znicz jutro wygra, strata do lidera wynosi tylko 3 punkty.
Mecz rozpoczął się z około 10 minutowym opóźnieniem, ponieważ jeden z asystentów sędziego dopatrzył się dziury w siatce. Dopiero po interwencji służb porządkowych można było rozpocząć granie w piłkę. Granie w piłkę, które było oporne, bez pomysłu, chaotyczne i jak wcześniej zostało powiedziane, zupełnie nieatrakcyjne z punktu widzenia kibica.
W 31 minucie na prowadzenie gości wyprowadził Michał Włoch, który wykorzystał błąd Bartłomieja Szałachwija i Mateusza Kocimy. Jednak sześć minut później za sprawą Michała Puchały było już 1-1. W pierwszej połowie mimo wszystko przewagę mieli łączanie, którzy starali się kontrolować mecz i konstruować akcję. Dużo strzałów na bramkę przyjezdnych oddał Szymon Przybyłka, jednak piłka raz za razem mijała się a to z słupkiem, a to z poprzeczką bramki strzeżonej przez Pawła Brandysa. Solidnie na lewej stronie zagrał Mateusz Ryt, a ryzy defensywy trzymał jak zwykle Piotr Maroszek. Widać, że mój pomysł na Piotrka jako środkowego obrońcy się sprawdził i nie był taki głupi, jak niektórzy sugerowali. Dzisiaj, to filar naszej obrony- mówi o zawodniku Bronisław Loska. Środkiem pola poprawnie sterowali Bartek Kordoń i Wojtek Lapczyk, jednak zabrakło polotu, odrobiny fantazji. Kordoń nie doczekał się urodzinowego gola, chociaż szczególnie w pierwszej połowie miał ku temu okazje. Na skrzydłach Dominik Pławecki i Adam Stęchły nie dali tego, co dają w większości spotkań. To był szalenie ciężki mecz- przyznał po meczu Pławecki, kapitan „zielonych”.
O ile pierwsza połowa nie zachwyciła, tak druga była fatalna. Oba zespoły zeszły z poziomu co najmniej o jedną klasę. Świetnie wyglądający w Sosnowcu zespół gospodarzy opadł z sił i popełniał wiele dziecinnych błędów. Nie pomogły pięty Przybyłki, pojedynki w powietrzu Puchały, czy wielkie zaangażowanie w mecz Lapczyka, a później Nowaka.
Kiedy zanosiło się na to, że mecz zakończy się remisem, olbrzymią radość w serca kibiców wlał Rafał Nowak. Wprowadzony w miejsce Lapczyka na boisko młodzieżowiec doskonale odnalazł się w polu karnym i w doliczonym czasie gry, strzałem głową dał naszemu zespołowi cenne trzy punkty.
Spoglądając w tabelę, można śmiało patrzeć na naszą pozycję przez pryzmat świetnej pozycji wyjściowej, do walki o IV ligę. Szkoleniowiec „zielonych” dość lakonicznie mówi na ten temat, praktycznie w każdym wywiadzie mówiąc, że nie patrzy daleko w przyszłość i interesuje go każdy kolejny mecz. A co będzie? Czas pokaże.
Następne spotkanie LKS Łąka zagra na wyjeździe. W Wielką Sobotę nasi zawodnicy zagrają ze Spartą Katowice. Kolejne spotkanie na stadionie im. Czesława Czerwionki „zieloni” zagrają 11 kwietnie, kiedy to ich rywalem będzie Unia Kosztowy.